+1
julkajk 24 lipca 2015 21:49
Witam wszystkich.
Jest to moja pierwsza relacja, także proszę o wyrozumiałość. Zdjęcia też nie są najlepszej jakości, zazwyczaj robione w pośpiechu i aparatem z telefonu. Jednakże, chciałam napisać coś od siebie, w głównej mierze aby pozostawić wspomnienia na "kartce papieru" :) Nie była to wycieczka ani organizowana najtańszym kosztem, ani również wypełniona szczególnym przepychem. Ot tak, nie brakowało nam niczego, ani nic sobie nie odmawialiśmy. Bilety lotnicze kupowane z dużym wyprzedzeniem, na początku roku w styczniu. W wycieczce uczestniczyliśmy my, czyli mój chłopak i ja.

Wylot: 15 lipca Berlin Schoenefeld - 9:45 - Madryt -13:00 - Ryanair- Hotel Siete Islas (przy stacji metra Gran Via, bądź Tribunal) z tego miejsca bardzo gorąco polecam

Wylot: 18 lipca Madryt Barajas 16:25 - Barcelona El Prat 17:40 - Vueling - Hotel Tryp Apolo (przy stacji metra Paral-lel)

Wylot: 22 lipca 10:25 Barcelona El Prat - Berlin Schoenefeld - Easyjet

MADRYT

Dzień 1
A więc od początku.Lądowanie było na terminalu T1, przeszliśmy bodajże na T3 (kawałek) i tam schodami w dół zeszliśmy do stacji metra. Kupiliśmy w automacie 2xT10 (po ok 15euro), jako że wyczytaliśmy, że jest to najlepsza opcja przemieszczania się po Madrycie. Bilety T10 są już razem z dodatkiem lotniskowym (bilecie, który trzeba posiadać wchodząc i opuszczając lotnisko), więc nie musieliśmy dokupywać jego osobno. Wsiedliśmy w linie nr 8, kierując się w stronę Nuevos Ministerios i na tejże stacji mieliśmy przesiadkę (nie wychodząc za bramki metra) na linię nr 10, która biegła w stronę Puerta del Sur. Tam na stacji Tribunal przesiedliśmy się na linię nr 1 i jeden przystanek dalej wysiedliśmy na Gran Via. Stąd miało być już blisko i faktycznie było :)Hotel Siete Islas 4* za 3 noclegi ze śniadaniami dla dwóch osób kosztował nas coś koło 900zł. Blisko wszędzie, śniadania bardzo smaczne, czysto i miło. Zostawiliśmy walizki i ruszyliśmy „w miasto” udarzając na pierwszy ogień Puerta del Sol. Plac sam w sobie bardzo zatłoczony, nie zrobił jakoś większego wrażenia, no ale być w Madrycie i tam nie zajrzeć to grzech. Chwilę postaliśmy, popatrzeliśmy i pieszo udaliśmy się w kierunku Parku Retiro. Temperatura sięgała 40st, więc tam wśród drzew, natury, szukaliśmy ukojenia dla naszych ciał. Park piękny, wielki, jest na co popatrzeć, każdy szczegół zadbany. Jednak pierwsze co, to udaliśmy się tam do kawiarenki na zimne piwo, by choć na chwilę doznać ochłodzenia.

Image Image Image Image Image Image Image Image
Image Image Image Image

Po paru godzinach chodzenia, udaliśmy się do Hotelu, wziąć zimny prysznic i nabrać mocy na dalsze wyjście.W godzinach wieczornych ok 21, temperatura ani myślała trochę spaść, więc nie marnując więcej czasu udaliśmy się na obserwację miasta na ulicę Fuencarral. Idealne miejsce na zakupy. Żadna galeria jest nikomu niepotrzebna, bo jest na niej wszystko to, co w każdym centrum się znajduje. Stamtąd z powrotem w kierunku Puerta del Sol, aby coś zjeść i napić się czegoś zimnego.

Dzień 2

Jako, że chłopak jest fanem Realu, nie mogliśmy przepuścić takiej atrakcji jak Tour de Barnabeu. Ze stacji Tribunal linii nr 10, jadącej w kierunku Hospital Infanta Sofia, wysiedliśmy na stacji Santiago Bernabeu, aby przeżyć podróż, o jakiej każdy kibic Realu marzy :) Bilety kupowaliśmy w kasie stadionu za 19 euro od osoby. Było warto.

Image Image Image Image Image Image

Wieczorem udaliśmy się na degustacje do Mercado de San Miguel. Kolorowo, smacznie i tłoczno, tak w skrócie można opisać sytuację tam panującą :)

Image Image

Wracając zahaczyliśmy jeszcze o kolejny plac, albowiem Plaza Mayor.

Image Image

Dzień 3
Ten dzień zaczęliśmy od zwiedzenia Świątyni Templo de Debot, Ogrodu Campo del Moro, mostu Puente de Toledo i Parku Rio.

Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image



Dzień 4
Jako, że tego dnia wylot był w godzinach popołudniowych, zostawiliśmy walizki w przechowalni hotelowej i udaliśmy się na ostatnie spacery po gorącym centrum Madrytu. A o godz. 13 wyruszyliśmy na lotnisko, by zacząć kolejny etap wycieczki, w miejscu zupełnie różnym od Madrytu a o wiele bliższym memu sercu – Barcelonie.

Image Image Image Image
Image Image
Image Image


BARCELONA

Dzień 1

Lot opóźniony o godzinę, w konsekwencji czego na lotnisku El Prat i terminalu T1 wylądowaliśmy ok. 18:45. Stamtąd darmowym Airport Shuttle bus (kursującym między terminalami lotniskowymi) udaliśmy się na terminal T2, skąd odjeżdża pociąg do centrum miasta. Tutaj również zaopatrzyliśmy się w dwa bilety T10 (niecałe 10 euro). Na stacji Estasio Sants, przenieśliśmy się do metra nr L3, jadącego w kierunku Trinitat Nova, wysiadając na stacji Paral-Lel i udając się do Hotelu Tryp Apolo, tuż przy samym wyjsciu z metra.Hotel na 4 doby bez śniadań kosztował nas 1000zł. Kupując go w styczniu zaoszczędziłam jakieś 2-3tyś, gdyż miesiąc przed wylotem ceny wzrosły już do 3700zł w tym samym terminie. Na miejscu dokupiłam nam śniadania, ale tylko na 3 dni (cena ok. 12 euro/śniadanie/osobę). Ostatniego dnia we wczesnych godzinach porannym musieliśmy opuścić hotel i udać się na lotnisko, więc śniadanie jedliśmy już na El Prat. Hotel 4*, blisko La Rambli, czysto, miło, śniadania bogato przyrządzane. Polecam.

Jako, że była to moja 4 wizyta w Barcelonie czas ten był przeznaczony bardziej na rozrywkę i odpoczynek na plaży niż zwiedzanie. Kupiliśmy więc Sangrię, udaliśmy się w stronę La Rambli, by stamtąd wzdłuż portu i wybrzeża przysiąść na piasku i delektować się bardzo ciepłym wieczorem :) Po drodze było kilka festiwalów, w tym pokaz Samby, kultury indyjskiej i Barcelona Beach Festival. Klimat na promenadzie nie do opisania.

Image Image Image

Dodaj Komentarz

Komentarze (3)

juve 15 czerwca 2016 14:23 Odpowiedz
Wszystko fajnie, tylko zdjęcia wcięło.
jekyll 15 czerwca 2016 14:41 Odpowiedz
Szkoda, szkoda bo pooglądałabym :) Planuję taki wypad w październiku.
kalarepa150 18 lipca 2016 07:28 Odpowiedz
Hiszpania jest piękna to fakt, jak bym miała wracać to tylko tam :)